Ludzie często nie doceniali Pavona, Gallagher kiedyś także dał się
nabrać. Pavon był wprawdzie tylko brutalnym zakapiorem, ale miał niesamowity instynkt samozachowawczy i umiał dawać sobie radę w najróżniejszych sytuacjach. To właśnie czyniło go wartościowym. Pavon potrafił zająć się wszystkim: powiedz mu, czego chcesz - a on po prostu to zrobi. Ale teraz sytuacja się zmieniła. Wartościowy czy bezwartościowy, wobec Diaza na tropie Pavon automatycznie spadał do kategorii „nieprzydatne łamane przez niebezpieczne". Dobre wieści były takie, że Pavon usłyszał już o Diazie i gdzieś się zabunkrował. Złe wieści: Diaz nigdy się nie poddawał i odnalezienie ofiary było dla niego wyłącznie kwestią czasu. True musiał dotrzeć do Meksykanina jako pierwszy Los Pavona nie obchodził w istocie nikogo: jego ewentualna śmierć pociągnie za sobą wyłącznie rutynowe, powierzchowne śledztwo. Inną możliwością - w zasadzie jedyną sensowną z punktu widzenia Gallaghera - była eliminacja samego Diaza. Problem polegał an43 243 na tym, że łatwiej było to powiedzieć, niż zrobić. Poza tym jeżeli Diaz istotnie był na państwowym żołdzie, to taka akcja mogła podnieść temperaturę w rejonie, co zagroziłoby interesom True. Ciężko było ukryć wszystkie sprawy, często chodziło po prostu o to, by nikt nie patrzył zbyt uważnie. A Federalni patrzyli. Gallagher wiedział, że musi być bardzo ostrożny w swoich działaniach. Musiał kupić sobie trochę czasu, rozsiewając fałszywe plotki, podsuwając niewłaściwe nazwiska, kontakty, adresy. Znaleźć Pavona i rozwiązać jego problem raz na zawsze, co pozwoli mu potem dokładnie i starannie pozacierać wszystkie ślady Oznaczało to najprawdopodobniej koniec nadzwyczaj lukratywnego biznesu. A szkoda: True zdołał dotychczas zgromadzić zaledwie połowę sumy, z którą zamierzał wycofać się z interesu. Trudna Znajdzie jakiś inny opłacalny biznes. Nie pierwszy raz. A za dobrą cenę może jeszcze czasem okazjonalnie wrócić do obecnego. Uśmiechnął się na myśl o tych wszystkich ludziach, których nazwiska, przez sprytnie rozsiewane plotki, podsunie Diazowi. To może być nawet całkiem zabawne. No cóż, zemsta bywa słodka. * ** Sierpień szybko przeszedł we wrzesień, co zaowocowało osłabieniem upału, odczuwalnym skróceniem dnia i zapowiedzią przyjemnej rześkości w powietrzu. Zaczęła się szkoła i ulice zaroiły się od dzieci. Choć było to bolesne, Milla nie mogła powstrzymać się an43 244 od obserwowania dzieci z grupy wiekowej Justina, czyli już mocno powyżej zerówki. Jest teraz w piątej klasie, myślała. Gdzieś daleko zaczyna właśnie szkołę razem z innymi dzieciakami, krzyczy i biega pełen energii i radości. Ciekawe, czy jego oczy wciąż są niebieskie, czy może pociemniały, przyjmując kolor zbliżony do brązu tęczówek mamy? Nie, pewnie zostały niebieskie, dokładnie jak u Davida. Diaz zniknął - ponownie. Tego dnia, gdy pojechali do Juarez,