- Jak idzie twój interes? - spytał Quincy w połowie deseru, kiedy wyczerpali
wszystkie mało istotne tematy. - Dobrze. Niedawno dostałam licencję. Numer 521 - to ja. - Prowadzisz prywatne śledztwa? - Czasami. Mam kontakt z paroma obrońcami. To oni namówili mnie do zrobienia licencji. Teraz mogę częściej dla nich pracować: sprawdzam świadków, robię rekonstrukcje miejsc zbrodni, analizuję raporty policyjne. Sporo czasu spędzam przy biurku, ale to lepsze niż sprawy o zdradę małżeńską. - To brzmi ciekawie. - Jest raczej nudno! - zaśmiała się Rainie. - Godzinami tkwię podłączona do Sądowej Sieci Informacyjnej stanu Oregon. Pewnego ekscytującego dnia być może uzyskam dostęp do bazy policyjnej i będę mogła sprawdzać historie różnych przestępstw. Trzeba się przy tym nieźle napracować, ale można całkiem zapomnieć o działaniu adrenaliny. - Ja też czytam wiele raportów - powiedział Quincy tonem nieprzyjmu¬ jącym krytyki. - Latasz samolotami. Rozmawiasz z ludźmi. Docierasz na miejsce, kiedy krew jeszcze nie zdąży zaschnąć. - Tak bardzo ci tego brakuje? Rainie uniknęła jego spojrzenia, nie chcąc odpowiadać na pytanie. Żałowała, że nie zamówiła butelki budweisera i postanowiła zmienić temat. 21 - Co u Kimberly? - Nie wiem. Rainie uniosła brwi ze zdziwienia. - Myślałam, że ta córka cię lubi. - Rainie, odrobinę taktu. - Na twarzy Quincy'ego pojawił się grymas. - Staram się być szczera. - Kimberly potrzebuje trochę swobody. Sądzę, że wypadek siostry bardzo ją zdołował. Jest zagniewana i na razie nie potrafi sobie z tym poradzić. - Zagniewana na Amandę czy na ciebie i Bethie? - Szczerze mówiąc, nie jestem pewien. Rainie przytaknęła. - Ja zawsze chciałam mieć brata lub siostrę. Wydawało mi się, że wspaniale byłoby mieć genetycznego sprzymierzeńca na tym świecie. Kogoś, z kim można by się bawić. Kogoś, z kim można by się kłócić. Kogoś, kto miałby tę samą matkę i mógłby powiedzieć, czy ona naprawdę oszalała, czy też to wszystko dzieje się tylko w mojej głowie. Sadzę jednak, że Amanda nie była sprzymierzeńcem Kimberly. Była raczej największym rodzinnym źródłem stresu. - Zbuntowana starsza siostra, która ściągała na siebie uwagę wszystkich - zgodził się Quincy. - Tymczasem Kimberly postępuje jak wzorowe dziecko, urodzony dyplomata. - Bethie nie chce o tym słuchać, ale pewnego dnia Kim zostanie świetną agentką. - Nadal interesuje się kryminologią? - Przede wszystkim socjologią. Ale ma zamiar robić magisterium z kryminologii. - Zmarszczki na czole Quincy'ego natychmiast się wygładziły. Był bardzo dumny ze swojej młodszej córki. - Co słychać w Bakersville? - Dobrze. Po tamtych wydarzeniach powoli coraz lepiej. - Shep i Sandy? - Wciąż razem. - Rainie pokręciła głową, jakby z niedowierzaniem. - Shep pracuje dla firmy ochroniarskiej w Salem. Sandy na nowo zajęła się sprawami nieletnich. - Świetnie. A Luke Hayes?