naradach z prawnikami i księgowymi
orientował się mniej więcej, na czym stoi: majątek pozostawiony przez Bucka w większej części stanowiły grunty, oprócz tego kilka biurowców i kilka domów mieszkalnych w miasteczku zarządzanych przez administratorów, tak że nie musiał się o nie martwić. Poza tym były akcje, obligacje i inne papiery wartościowe, którymi należało jakoś dysponować, ale to mógł robić z każdego dowolnego miejsca na świecie, przez telefon czy przez Internet. Pozostawało zatem ranczo i to ono przyczyniało Ashowi zgryzoty. Musiał znaleźć zarządcę, kogoś, ko79 mu mógłby zaufać, i wiedział, że dopóki mu się to nie uda, będzie tutaj uziemiony. Skazany na towarzystwo Maggie. Wjechał na ranczo, wyłączył silnik, odchylił się w fotelu i spojrzał na rodzinny dom. Była tam, w środku. Była tam cały czas. Jak długo jeszcze ma jej unikać? Powinien ją przeprosić. To, co powiedział o Star... Pokręcił głową. Od tamtego dnia minął tydzień, a jemu ciągle było głupio, że tak się wtedy zachował. Ta gadanina o zasadach. Wcale tak nie myślał. To złość przez niego przemawiała. Złość na ojca, przede wszystkim złość na ojca, niechęć do starego. Wszystkie żale skrupiły się na Maggie. Sprawił jej przykrość, zadał ból, trudno, żeby nie zauważył wyrazu jej twarzy, nie słyszał oburzenia w jej głosie, a jednak nie mógł się powstrzymać. Nie zostawiła jego głupich uwag bez komentarza, to musiał jej przyznać. Powiedziała mu, co on nim myśli. Ciągle jeszcze brzmiały mu w uszach jej oskarżenia i te pełne jadu słowa, kiedy wyraziła nadzieję, że on, jak inni, podkuli w razie czego ogon i zniknie z życia swojego przyszłego dziecka. Najbardziej jednak zabolało go coś innego: przypuszczenie, że nie chce zajmować się Laurą, bo mała jest tylko jego przyrodnią siostrą. Przyrodnia, nie przyrodnia, to akurat nie miało dla Asha żadnego znaczenia. Nie dlatego wzbraniał się przed przyjęciem odpowiedzialności. Nie chciał być odpowiedzialny za nikogo, miał już dość zaszłości po szanownym tatusiu. Przez całe lata nie robił nic innego, tylko naprawiał błędy popełnione przez Bucka, łagodził 80 konflikty, tuszował skandale. Nie chciał znowu się wikłać. Za nic. Mógł sobie nie chcieć, ale problem istniał i należało się z nim uporać, pomyślał smętnie, wysiadając z samochodu. Myślał, że znajdzie Maggie w kuchni, ale jej tam nie zastał. Ruszył do jej pokoju. Przeprosi ją i wreszcie przestanie go dręczyć sumienie. W pokoju też jej nie było. Już miał wyjść, kiedy zobaczył, że kojec, a zwykle stał koło łóżka, gdzieś zniknął. Zaintrygowany wrócił do holu, zauważył, że drzwi do jednej z nieużywanych sypialni stoją otworem. Zajrzał i zdziwił się, bo w pokoju coś się zmieniło. Zrobiło