naradach z prawnikami i księgowymi

  • Ferdynand

naradach z prawnikami i księgowymi

01 February 2023 by Ferdynand

orientował się mniej więcej, na czym stoi: majątek pozostawiony przez Bucka w większej części stanowiły grunty, oprócz tego kilka biurowców i kilka domów mieszkalnych w miasteczku zarządzanych przez administratorów, tak że nie musiał się o nie martwić. Poza tym były akcje, obligacje i inne papiery wartościowe, którymi należało jakoś dysponować, ale to mógł robić z każdego dowolnego miejsca na świecie, przez telefon czy przez Internet. Pozostawało zatem ranczo i to ono przyczyniało Ashowi zgryzoty. Musiał znaleźć zarządcę, kogoś, ko79 mu mógłby zaufać, i wiedział, że dopóki mu się to nie uda, będzie tutaj uziemiony. Skazany na towarzystwo Maggie. Wjechał na ranczo, wyłączył silnik, odchylił się w fotelu i spojrzał na rodzinny dom. Była tam, w środku. Była tam cały czas. Jak długo jeszcze ma jej unikać? Powinien ją przeprosić. To, co powiedział o Star... Pokręcił głową. Od tamtego dnia minął tydzień, a jemu ciągle było głupio, że tak się wtedy zachował. Ta gadanina o zasadach. Wcale tak nie myślał. To złość przez niego przemawiała. Złość na ojca, przede wszystkim złość na ojca, niechęć do starego. Wszystkie żale skrupiły się na Maggie. Sprawił jej przykrość, zadał ból, trudno, żeby nie zauważył wyrazu jej twarzy, nie słyszał oburzenia w jej głosie, a jednak nie mógł się powstrzymać. Nie zostawiła jego głupich uwag bez komentarza, to musiał jej przyznać. Powiedziała mu, co on nim myśli. Ciągle jeszcze brzmiały mu w uszach jej oskarżenia i te pełne jadu słowa, kiedy wyraziła nadzieję, że on, jak inni, podkuli w razie czego ogon i zniknie z życia swojego przyszłego dziecka. Najbardziej jednak zabolało go coś innego: przypuszczenie, że nie chce zajmować się Laurą, bo mała jest tylko jego przyrodnią siostrą. Przyrodnia, nie przyrodnia, to akurat nie miało dla Asha żadnego znaczenia. Nie dlatego wzbraniał się przed przyjęciem odpowiedzialności. Nie chciał być odpowiedzialny za nikogo, miał już dość zaszłości po szanownym tatusiu. Przez całe lata nie robił nic innego, tylko naprawiał błędy popełnione przez Bucka, łagodził 80 konflikty, tuszował skandale. Nie chciał znowu się wikłać. Za nic. Mógł sobie nie chcieć, ale problem istniał i należało się z nim uporać, pomyślał smętnie, wysiadając z samochodu. Myślał, że znajdzie Maggie w kuchni, ale jej tam nie zastał. Ruszył do jej pokoju. Przeprosi ją i wreszcie przestanie go dręczyć sumienie. W pokoju też jej nie było. Już miał wyjść, kiedy zobaczył, że kojec, a zwykle stał koło łóżka, gdzieś zniknął. Zaintrygowany wrócił do holu, zauważył, że drzwi do jednej z nieużywanych sypialni stoją otworem. Zajrzał i zdziwił się, bo w pokoju coś się zmieniło. Zrobiło

Posted in: Bez kategorii Tagged: krukówna, włosy siwe, niedziela u tiffaniego cda,

Najczęściej czytane:

jurysdykcja. Moja ...

sprawa. I masz rację. Moje zasady. – Posłał Bentzowi przeciągłe spojrzenie. – Więc jak będzie? Jedziesz czy nie? – Nie przegapiłbym takiej szansy za żadne skarby świata – mruknął Bentz złośliwie. ... [Read more...]

szmaty – wyłaziło miękkie włosie.

Z zaciśniętymi ustami patrzył na łóżko – został z niego poplamiony materac na gnijącej podstawie. Wepchnięto je zapomniane w kąt, koło wybitego okna. Wyobrażał sobie, jak ten niechlujny pokój wyglądał dawniej, niemal trzydzieści lat temu, ... [Read more...]

uła, że zaraz się rozpłacze, jednak udało jej się pohamować. Jak to Troy powiedział? Że zawsze odgrywa rolę ofiary? Teraz już nie. I nigdy więcej. Zacisnęła szczęki, kiedy pomyślała o zmarłym ...

37 mężu. - A niech to, Josh - wyszeptała. - Co, do diabła, się stało? - Na stole zauważyła wizytówkę, którą zostaw ił detektyw Reed. Może powinna do niego zadzwonić? I co mu powiesz, że śni ci się Josh w swoim gabinecie? Albo że w ogóle nie pamiętasz, co robiłaś? Że pamięć masz w strzępach - pamiętasz tylko urywki, które nie składają się w żadną sensowną całość. A może powinnaś mu powiedzieć, że jesteś szurnięta jak babcia Evelyn... pamiętasz ją, prawda... pamiętasz, co stało się w domku łowieckim? Wzdrygnęła się, w głowie huczało jej od pytań, którymi z pewnością zarzuciłaby ją Kelly. Znów chcesz skończyć w psychiatryku, tak? Bo tak się to skończy. I jak, do diabła, wyjaśnisz, skąd wzięła się ta krew? Jezu, Caitlyn, tak czy inaczej zamkną cię, tym razem na dobre! Więzienie albo szpital psychiatryczny. Wybieraj. - Ale ja nic nie zrobiłam - powiedziała i uderzyła pięścią w stół. Z trudem łapiąc oddech, poczuła, że traci panowanie nad sobą. Przecież nie jest nienormalna. Nie... przecież doktor Wade zapewniała ją, że nie. Gdyby tylko przestała się wreszcie trząść. Nie chciała się nad sobą użalać. Kiedy porozmawia z Kelly, pozna prawdę. Choćby najgorszą. Ach, tak? Para-noja jest dziedziczna... Zerwała się na równe nogi, potrącając szklankę z herbatą. Kostki lodu potoczyły się po stole, a rany na nadgarstkach znów dały o sobie znać. Nie może myśleć w ten sposób... nie może pozwolić sobie na wątpliwości. Chwyciła szybko zmywak leżący na zlewie, zaczęła ścierać rozlaną herbatę i wrzuciła do zlewu wymykające się z rąk kostki lodu. Traci nad sobą kontrolę. To pewne. Wrzuciła ręcznik do miski. Musi wyjść z domu, wziąć Oskara na spacer albo pobiegać w parku, aż do utraty tchu, aż zlana potem, z mocno bijącym sercem odzyska wreszcie jasność myślenia. Tak właśnie robiła od czasów dzieciństwa. Wtedy życie było o wiele prostsze. Czy na pewno? Patrząc przez okno, wróciła myślami do swojego dzieciństwa w starym domu na plantacji. Przypomniała sobie, jak biegała z Kelly i ich przyjacielem Griffinem po lesie i wśród starych przycupniętych domów, w których mieszkali kiedyś niewolnicy; jak wszyscy troje ganiali się po zrujnowanych pokojach z klepiskiem zamiast podłogi, z sypiącymi się ścianami i stęchłym zapachem starego potu i niespełnionych marzeń. Między krokwiami brzęczały osy, w kątach pełno było pajęczych sieci z wyschniętymi owadami. Caitlyn i Kelly nie miały wtedy nawet dziesięciu lat, raczej osiem czy dziewięć; Kelly uwielbiała bawić się w chowanego w labiryncie pokojów i znikać w ciemnościach. - Nie znajdziecie mnie... - drażniła się, a Griffin zawsze biegł w kierunku, z którego nadchodził głos, nie zdając sobie sprawy, że dźwięk odbijał się od gnijącego drewna i połamanych drzwi. W niektórych miejscach dach się zapadł, a naruszone zębem czasu ściany były upstrzone ptasimi odchodami. Kelly chowała się w najokropniejszych miejscach, w starych alkowach i ciemnych wnękach, od których Caitlyn cierpła skóra. W miejscach, gdzie mogły się kryć szczury, robaki i węże. W miejscach ciemnych i złych. - Macie cykora - drażniła się Kelly, prowadząc Caitlyn i Griffina w ciasny kąt z ciemną plamą na ścianie. - Widzicie, to tutaj... to tutaj Maryland, niewolnica, o której opowiadała nam prababcia, ta, której imię nadano od stanu, w którym się urodziła, to tu stara Maryland przykucnęła i urodziła dziecko. Zaraz potem zmarło. Dokładnie tutaj. - Kelly wskazała na podłogę pod zaplamioną ścianą i Caitlyn wzdrygnęła się. 38 ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 www.multiverse.opole.pl

WordPress Theme by ThemeTaste