w jej sercu, nigdy go nie zapomni. Wciąż o nim myśli.
Cóż takiego może się stać tu, w szpitalu? Czemu więc odmawiać sobie tej jednej chwili szczęścia? Niech zostaną chociaż wspomnienia. Gdzieś tam w Afryce, padając ze zmęczenia, będzie wracać myślami do tej chwili. Przeciągnęła dłońmi po jego mocnych ramionach, po muskularnym torsie. R S -Kiedy... - O piątej rano - wyszeptał, czytając w jej myślach. - Nim chłopcy się obudzą. To jedyna pora, kiedy jestem sam. Czy będzie żałowała? Znów przywarł do jej ust. Drobnymi pocałunkami obsypywał jej twarz i szyję. Przytuliła się do niego mocno i zarzuciła mu ręce na szyję. Jak to by było, gdyby... Zanurzył palce w jej włosach, podniósł głowę i popatrzył jej prosto w oczy. Pochylił się, jakby chciał dotknąć ust Pii, jednak zawahał się. Musnął jej policzek i wyszeptał do ucha: - Czy to znaczy, że może zostaniesz? R S ROZDZIAŁ ÓSMY Cofnął się, gdy nie odpowiedziała. W jej oczach dostrzegł niepokój. - Na trochę - uściślił. - Nie jako niania moich synów. Zobaczmy, do czego to doprowadzi. Czy to się nam nie należy? Chyba że nie chcesz, dodał w duchu. Może za bardzo naciskał? Może wszystko dzieje się za szybko? W tych sprawach brakowało mu doświadczenia. Nie spotykał się z dziewczynami, nie umawiał się na randki. Pia obudziła w nim nowego ducha, tchnęła w niego życie. Przepełniało go tyle pragnień. Może dlatego robił coś nie tak, jak powinien? - Nie mogę. - Jej oczy pociemniały, a z twarzy trudno było coś wyczytać. - Nie chodzi o ciebie, Federico. To przeze mnie. Opuścił ręce i uśmiechnął się z przymusem. Mało przekonująco. - Obejrzałem sporo amerykańskich filmów. To chyba zawoalowany sposób powiedzenia „nie"? - Nie, to nie to... Wczoraj dzwoniła moja zwierzchniczka z Waszyngtonu. Nie mogę tu dłużej zostać, zaczynam pracę. Za tydzień muszę być w Afryce. R S - Jeśli nie chcesz jechać, możesz to odłożyć. Pia otworzyła usta, ale Federico uprzedził ją. - Ale ty nie chcesz zostać. Trudno. - Odwrócił się do wyjścia. Zatrzymała go, kładąc mu rękę na ramieniu. - Federico, przepraszam cię. Nawet nie wiesz... - Oczy błysnęły jej podejrzanie, ale powstrzymała łzy. - Bardzo bym chciała spróbować, bardziej niż myślisz. Po prostu nie mogę. Byłoby gorzej, tylko byś ucierpiał. Lucrezią. Chodzi jej o Lucrezię. Federico potrząsnął głową i przysiadł na biurku obok Pii. Nie miał zwyczaju opowiadać komukolwiek o swoich osobistych sprawach. Nie