7 Choć uważała się za odważną, w żołądku ją ściskało, gdy wysiadała z powozu. Dobrze wiedziała, co jest przyczyną jej zdenerwowania. Wziąwszy głęboki oddech, wspięła się po szerokich schodach i zastukała mosiężną kołatką w białe drzwi. Starszy, dobrotliwy mężczyzna w liberii popatrzył na nią z ciekawością. - Czym mogę służyć, panienko? - Czy lady Drewsbury jest w domu? - Sprawdzę. Kogo mam zapowiedzieć? Jeszcze nie zamówiła wizytówek z nowym nazwiskiem. Uznała, że to... przedwczesne. - Lady Althorpe. - Słowa dziwnie zabrzmiały w jej uszach. Kamerdyner natychmiast odsunął się na bok. - Proszę wybaczyć, że pani nie poznałem, milady. Zaprowadzę panią do bawialni. - Dziękuję. Przytulny, jasny pokój z oknami wychodzącymi na wschód, pełen miękkich, haftowanych poduszek najwyraźniej należał do kobiety. Victoria usiadła na krześle, z którego miała widok na nieduży ogród przylegający do domu. Zaczęła się zastanawiać, co zrobi, jeśli lady Drewsbury jej nie polubi i nie będzie chciała z nią rozmawiać. Bardzo zależało jej na odpowiedziach na pewne pytania. - Lady Althorpe. Zerwała się z krzesła i dygnęła. Formalnie przewyższała pozycją wdowę po baronie Drewsbury, ale nie zamierzała tego podkreślać. - Lady Drewsbury. - Proszę się rozgościć i mówić mi Augusta. - Dziękuję, Augusto. Jestem Victoria albo Vixen, jeśli wolisz. Gospodyni usiadła naprzeciwko niej i poleciła kamerdynerowi, żeby przyniósł herbatę. - Zaproponowałabym, byś nazywała mnie „babcią", ale chyba obie potrzebujemy czasu, żeby przyzwyczaić się do tej formy. Victoria się uśmiechnęła. Na razie szło jej dobrze. - Pewnie się zastanawiasz, co mnie tu sprowadza. - Domyślam się. Sinclair. Serce zabiło jej szybciej. - Masz rację. - Babciu, przecież wyraźnie prosiłem, żeby bezzwłocznie zawiadamiano mnie o pojawieniu się w okolicy atrakcyjnych dam. - Christopher Grafton wszedł do bawialni z pękiem świeżo zerwanych stokrotek. - Nawet jeśli tylko przechodzą obok naszego domu. - Przepraszam, Christopherze. Sądziłam, że masz na myśli niezamężne kobiety. - Tak, ale ostatnio jestem zdesperowany. - Z czarującym uśmiechem i dwornym ukłonem wręczył