opadł na jego spodnie. W sklepiku piętro niżej sprzedawano najlepsze
na świecie ciastka z czekoladą i kupił ich cały tuzin. Podsunął torebkę Morrisowi. – Zjesz jedno? Tom poczęstował się. – Dzięki. – Powers jeszcze nie wrócił do swojego mieszkania – relacjonował Kondor. – Nie podróżował też pod żadnym ze znanych nam nazwisk. Sprawdziłem wszystko, co mogłem, i nic nie znalazłem. Po prostu zapadł się pod ziemię. – Nic podobnego. Kondor spojrzał na szefa. – To znaczy? Morris odłamał kawałek ciastka. – Parę miesięcy temu odebraliśmy telefon w kwaterze Firmy. Dzwoniła niejaka Julianna Starr. Chciała rozmawiać z Clarkiem Russellem. – Julianna Starr – powtórzył Kondor. – To jakaś krewna zabitej? – Jej córka. Powiedziałbym ci o tym wcześniej, ale facet, który odebrał telefon, jest nowy i zawalił sprawę. – Czego chciała od Russella? – Dobre pytanie. Sam chciałbym to wiedzieć. – Morris odchrząknął. – Posłuchaj, teraz będzie najciekawsze. Ta Julianna wcale nie pokazała się na pogrzebie matki i nie odebrała spadku. Od dawna nie widział jej nikt z sąsiadów. To dziwne, wziąwszy pod uwagę okoliczności. Kondor ściągnął brwi, rozważając całą sprawę. – Albo nic nie wiedziała o śmierci matki, albo zna mordercę i ucieka przed nim. Być może dzwoniła po pomoc lub informacje. – Właśnie. – Parę miesięcy to kupa czasu. Mogła się przeprowadzić. Masz ten adres? – I zdjęcie. – Morris podał mu szarą kopertę. – Byłeś kiedyś w południowej Luizjanie? – Prawdę mówiąc, niedawno stamtąd wróciłem. – Więc mam nadzieję, że ci się podobało, bo chcę, żebyś znów tam pojechał. ROZDZIAŁ CZTERDZIESTY SIÓDMY Julianna otworzyła drzwi do swego mieszkania i szybko weszła do środka. Udało im się wymknąć z Richardem z pracy. Mieli zjeść lunch w jej mieszkaniu. W łóżku. Jednak najpierw chcieli zaspokoić inne apetyty. Tylko przymknęła drzwi, wiedząc, że Richard pojawi się tu kilka minut po niej. Miał tylko po drodze wpaść po kanapki. Zdecydowała, że zaczeka na niego w łóżku. Naga i drżąca, niecierpliwa i chętna. Od kiedy została kochanką Richarda, czuła się cudownie. Były to najwspanialsze trzy tygodnie w jej życiu. Spełniło się to wszystko, o czym marzyła. Richard traktował ją jak dorosłą kobietę. Zachęcał, by mówiła, co myśli o różnych rzeczach , i wcale się nie złościł, kiedy nie zgadzało się to z jego poglądami. Seks też stał się teraz dla niej czymś zupełnie innym. Był pełen szaleńczej pasji, dawał zadowolenie i rozkosz. Początkowo, tak jak przy Johnie, bała się mówić, czego pragnie, jednak już wiedziała, że Richardowi nie tylko to nie przeszkadza, ale wręcz przeciwnie, podoba mu się,