pierwszego ślubu wypłowiały, zblakły, a stroje młodej pary świadczą o tym, że minęła cała
epoka. Muzyka szumi mi w uszach. Przekładam kolejne strony, moje palce przyspieszają bieg czasu, coraz szybciej, szybciej, aż dochodzimy do teraźniejszości. Oto najnowsze zdjęcia jego żony, O1ivii, wyraźne, ostre. Nowa żona. Nowe życie. No, to jeszcze zobaczymy. Moją uwagę zwraca jedno zdjęcie tej suki, na którym patrzy prosto w obiektyw. O1iviajest na tej fotografii spokojna, uśmiecha się lekko, jakby znała jakiś sekret, jakby naprawdę umiała czytać w moich myślach. Wariatka! I pomyśleć, że Bentzowi się wydaje, że jest szczęśliwy u boku kobiety, która nie ma wszystkich klepek! Medium? Skoro tak, pewnie się martwi. I to bardzo. Z tym że, oczywiście, jest tylko oszustką. Czy oni naprawdę wierzą w te jej wizje? I co ty na to, Olivio? Wyczuwasz, co cię czeka? Co powiesz na półtora metra pod ziemią? Rick Bentz cię nie uratuje. I wtedy zrozumie, czym jest cierpienie. Łypię gniewnie na uśmiechniętą kobietę. Taka pewna siebie. Taka zadowolona. Jakby naprawdę mogła zobaczyć przyszłość. Jasne. – O, nie – szepczę do niej. – O, nie. Ale jej uśmiech mnie prześladuje i przypominam sobie, że w przeszłości widziała zbrodnie oczyma mordercy. Ciekawe, jak będzie z jej śmiercią. Ta myśl mnie upaja, dodaje sił; nie obchodzi mnie jej cierpienie, tylko Bentza. To on będzie się musiał uporać z rozpaczą, z czystą, przerażającą wiedzą, że kobieta, którą kochał, cierpiała tylko i wyłącznie z jego powodu. Ale nie uprzedzajmy faktów. Wszystkie kawałki łamigłówki trafiają na miejsce, ale moja misja jeszcze się nie skończyła. Jeszcze dużo pracy przede mną. Przede wszystkim trzeba zniszczyć tych, którzy już spełnili swoje zadanie, przekazali mu informacje o Jennifer, trzeba wyeliminować tych, którzy ją znali, a teraz są już niepotrzebni. Oddycham głęboko. Przypominam sobie, do czego dążę, co jest moim celem, i wyjmuję z kieszeni pomeroy 2550, uroczy przyrząd, który ukrywa ostrza pod niewinną plastikową obudową. Wygląda jak różowy zestaw do manikiuru, w rzeczywistości może się okazać śmiertelnie groźnym narzędziem; w obudowie jest korkociąg, śrubokręt, obcinaczka do paznokci, małe nożyczki i malutki nożyk, ostry jak skalpel chirurgiczny. Mój ulubiony. Ostrze nadaje się doskonale. Uśmiecham się na myśl o nowym rytuale, który utwierdza mnie w postanowieniu, nucę pod nosem piosenkę Losing my rełigion i przeciągam ostrzem po wewnętrznej stronie nadgarstka. Ostry ból. Z sykiem wciągam powietrze, nie słyszę słów piosenki, ale ból jest słodko-gorzki i ponownie wychwytuję melodię i wtóruję zespołowi. Chciwie patrzę, jak krew wykwita na skórze. Moja krew na mojej skórze. Z czcią, z przejęciem pochylam rękę nad zdjęciem O1ivii. Uśmiecha się do mnie zza czerwonych kropli. Niewidząca.